Tesla wzięła się za sprzedaż praw
Tesla, produkując wyłącznie samochody elektryczne, generuje nadwyżkę praw emisyjnych, które sprzedaje innym producentom. Dzięki temu, mimo spadku zysków ze sprzedaży aut, firma utrzymuje się na powierzchni finansowej.
W Unii Europejskiej i Stanach Zjednoczonych obowiązują regulacje dotyczące emisji dwutlenku węgla przez pojazdy. Producenci muszą spełniać określone limity emisji CO₂ na kilometr. Jeśli przekroczą te limity, są zobowiązani do płacenia kar. Jednak mogą uniknąć tych opłat, kupując prawa emisyjne od firm, które produkują pojazdy o zerowej emisji, takie jak Tesla. Właśnie w ten sposób ten gigant chroni innych przed płaceniem dotkliwych kar, a przy okazji inkasuje niemałe zyski. Tylko w ciągu trzech pierwszych miesięcy 2025 roku, dochody Tesli ze sprzedaży praw emisyjnych wyniosły blisko 600 milionów dolarów. Nietrudno wyobrazić sobie, że w przeciągu kilku lat gigant zarobił na tym miliardy. To dość niecodzienny sposób na utrzymanie się na rynku, pomimo spadku dochodów ze sprzedaży aut.
Czy to długotrwałe rozwiązanie?
Nie wiadomo jednak czy system Tesli ma rację bytu, ponieważ w USA coraz głośniej mówi się o możliwym wycofaniu lub ograniczeniu wsparcia dla elektromobilności. Donald Trump otwarcie krytykuje „przymus elektromobilności”, wypowiada wręcz wojnę samochodom elektrycznym i zapowiada deregulacje. W Europie natomiast trwają negocjacje dotyczące możliwego złagodzenia celów klimatycznych.
Ponadto, aby sprzedawać tak zwane „kupony” uprawniające do sprzedaży samochodów spalinowych w stanach, które mają takie regulacje, najpierw trzeba sprzedawać samochody elektryczne. Tak samo sytuacja wygląda w Europie. I tu plany Tesli się komplikują, bo sprzedaż jej elektryków spada.
Musk przyczyną ochłodzenia wizerunku?
Do problemów sprzedażowych Tesli w Chinach, Europie i Stanach Zjednoczonych dochodzi także coraz poważniejszy kryzys wizerunkowy. Jego źródłem jest sam Elon Musk — kontrowersyjny szef firmy, który coraz częściej staje się obiektem ostrej krytyki. W przestrzeni publicznej pojawiają się głosy oskarżające go o skrajne poglądy polityczne. W Londynie zarejestrowano kampanię reklamową wymierzoną bezpośrednio w Muska, obejmującą billboardy i plakaty na przystankach, w których porównywano go do nazisty.
Hasła te charakteryzowały się dosadnością a także grą słów — w jednej z reklam widniało np. Hasło „Tesla. The Swasticar. Now with White Power Steering”, co można luźno przetłumaczyć jako: „Tesla. Samochód ze swastyką. Teraz wspomagany białą siłą”. Na niektórych billboardach umieszczono także grafiki przedstawiające Muska wykonującego rzymski salut. Takie działania również przyczyniają się do pogorszenia wizerunku Tesli jako marki i z pewnością nie pomogą jej w utrzymaniu zysków.
Zapewne teraz samochodowy gigant cieszy się zyskami ze sprzedaży praw emisyjnych. Jednak co będzie dalej? Weźmy pod uwagę, że praktycznie cały interes stoi na krawędzi, więc mało prawdopodobne jest, by zastosowany przez Teslę zabieg długofalowo poprawił sytuację. Sprzedaż aut i tak maleje, a sprzedaż praw emisyjnych to raczej jedynie chwilowy ratunek.