OC – nie tylko obowiązek, ale i zabezpieczenie przed katastrofą finansową
Każdy kierowca powinien zdawać sobie sprawę, że polisa OC to nie kolejny podatek, lecz zabezpieczenie przed gigantycznymi kosztami w razie wypadku. W Polsce obowiązek posiadania OC jest regulowany przez ustawę o ubezpieczeniach obowiązkowych. Oznacza to, że każdy pojazd mechaniczny musi być ubezpieczony – nawet jeśli nie jest używany. Za stosunkowo niewielką opłatę – średnio około 700 zł rocznie – właściciel samochodu zyskuje gwarancję, że w razie kolizji ubezpieczyciel pokryje ewentualne szkody. Mowa o ogromnych sumach – limit odpowiedzialności OC wynosi:
- 29 876 400 zł w przypadku szkód osobowych,
- 6 021 600 zł w przypadku szkód w mieniu.
Bez OC cała ta odpowiedzialność finansowa spada bezpośrednio na sprawcę wypadku.
Kara za brak OC to dopiero początek problemów
Każda przerwa w ciągłości ubezpieczenia OC oznacza naliczenie przez UFG tzw. opłaty dodatkowej. Jej wysokość zależy od rodzaju pojazdu i długości zwłoki w wykupieniu polisy. W przypadku samochodów osobowych maksymalna kara wynosi obecnie 9330 zł. To sporo, ale prawdziwe problemy zaczynają się, gdy nieubezpieczony kierowca spowoduje wypadek. W takiej sytuacji UFG wypłaca poszkodowanym odszkodowanie, a następnie w ramach tzw. regresu zwraca się do sprawcy o zwrot kosztów. To oznacza, że sprawca musi pokryć z własnej kieszeni całość odszkodowania – a jak pokazują statystyki, kwoty mogą sięgać milionów złotych.
Rekordowe długi nieubezpieczonych kierowców
Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny podał, że łączna suma długów wynikających z regresów wobec nieubezpieczonych kierowców przekroczyła już 380 mln zł. Obecnie w Polsce około 22 tys. osób ma otwarte postępowania regresowe. Najbardziej spektakularny przypadek dotyczy kierowcy, który ma do oddania UFG 4,7 mln zł. Takie zobowiązanie może oznaczać konieczność spłacania długu przez całe życie, ponieważ UFG ma prawo dochodzić zwrotu pieniędzy nawet po latach.
Jak chwila nieuwagi zamienia się w milionowe zobowiązanie?
Wysokie długi nie są rzadkością – zwłaszcza w przypadkach poważnych wypadków. Nawet stosunkowo niewielka kolizja może oznaczać ogromne koszty, jeśli uszkodzonych zostanie kilka samochodów. Przykład? Pewien kierowca, który nie zachował odpowiedniej odległości między pojazdami, doprowadził do kolizji trzech samochodów. Naprawa uszkodzonych pojazdów pochłonęła 300 tys. zł. UFG wypłacił odszkodowanie, a następnie wystąpił do sprawcy z żądaniem zwrotu pełnej kwoty. Jeszcze droższa okazała się nieostrożność kierowcy ciężarówki, który nie zmieścił się pod wiaduktem i poważnie uszkodził infrastrukturę drogową. W efekcie ma do zwrotu ponad 400 tys. zł.
Pożyczasz auto? Sprawdź polisę OC
Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że w przypadku braku OC odpowiedzialność za szkody może spaść nie tylko na kierowcę, ale i na właściciela pojazdu. Oznacza to, że jeśli pożyczamy komuś samochód, warto upewnić się, czy jest on ubezpieczony. Zgodnie z polskim prawem za szkody wyrządzone przez nieubezpieczony pojazd odpowiadają solidarnie właściciel pojazdu i jego kierowca. To oznacza, że jeśli wypożyczysz samochód od znajomego, który zapomniał wykupić OC, a potem spowodujesz kolizję – UFG może domagać się zwrotu odszkodowania zarówno od ciebie, jak i od właściciela auta.
Dlatego, zanim wsiądziesz za kierownicę, upewnij się, że twoje OC jest aktualne. To niewielki koszt w porównaniu do konsekwencji, jakie mogą wyniknąć z braku ubezpieczenia. Czasem jedna chwila nieuwagi może kosztować więcej, niż jesteś w stanie sobie wyobrazić.