Jak skuteczniej eliminować kopcące auta? Nowy plan
Wjazd kopcących aut do strefy czystego transportu nadal jest poważnym problemem skutkującym zanieczyszczeniem środowiska. Warszawa ma jednak plan, który mógłby pomóc radzić sobie z tą sytuacją. Stolica stawia na automatyzację.

Potrzeba nowego planu działania
Choć warszawska strefa czystego transportu, do której nie mogą wjeżdżać emitujące szkodliwe substancje auta działa już osiem miesięcy, zdaniem wielu działa ona nie do końca skutecznie. W teorii, nie mogą wjeżdżać do niej auta benzynowe wyprodukowane przed 1997 r. oraz te z silnikiem Diesla sprzed 2005 roku. W praktyce bywa z tym różnie.
Mandaty za niedozwolony wjazd miały być wystawiane już od października. Na ten moment niewiele jednak w tej kwestii zostało dokonane. Działacze ekologiczni z organizacji Clean Cities Campaign, nie chcąc zamiatać problemu pod dywan, zwrócili się do władz Warszawy z prośbą o znaczne zaostrzenie kontroli, mające na celu minimalizację jego negatywnych skutków.
Jak działa system kontroli?
System wyrywkowo kontroluje auta wjeżdżające do strefy czystego transportu. Strażnicy miejscy są w posiadaniu kamer, które rozstawiają w kilkunastu punktach miasta. Są one połączone z Centralną Ewidencją Pojazdów i Kierowców i rejestrują numery rejestracyjne samochodu łamiącego przepisy. Stojący niedaleko patrol dzięki temu wie, których kierowców należy skontrolować. Zgodnie z obowiązującymi przepisami, kierowcy aut niespełniających norm mogą wjechać bez konsekwencji do tej strefy cztery razy. Piąta próba skutkować będzie już mandatem. Ekolodzy zarzucają straży miejskiej bierność, a także zbyt wyrywkowe i niedokładne kontrole, które skutkują wyłapaniem niewielkiego promila łamiących przepisy.
Co chcą przeforsować ekolodzy?
Na spotkaniu działaczy z wiceprezydentem Warszawy, przedstawili oni potrzebę znacznego zaostrzenia kontroli. Ich zdaniem można by wykorzystać w tym celu nawet monitoring miejski. Wskazują na dużą potrzebę zwiększenia liczby kamer. Urzędnicy są w stanie przystać na tę propozycję i zapowiadają, że liczba kamer wzrośnie do czterech.
Ekolodzy chcą również tego, by nieuprawnione wjazdy do czystej strefy były karane nie w trybie wykroczeniowym, a administracyjnym. Oznaczałoby to automatyzację wystawiania mandatów. Każdy bez wyjątku, kto przekroczyłby liczbę czterech wjazdów do strefy byłby od razu karany.
Według zapowiedzi, obostrzenia w stolicy będą zwiększane co dwa lata. Wraz z nimi ma zwiększać się skala kontroli kierowców. Dodatkowy monitoring na pewno ułatwiłby weryfikację i kontrolę. Takie są plany, a jaka będzie rzeczywistość i czy uda się coś w tej kwestii poprawić? O tym przekonamy się z czasem.

Studentka dziennikarstwa i medioznawstwa II stopnia na UW i absolwentka tego samego kierunku. Ciekawa świata, miłośniczka literatury (szczególnie thrillerów psychologicznych) i muzyki.