-
reklama
Rozrywka

To nie jest „Bond w spódnicy”. Polski thriller szpiegowski kończy się mocnym akcentem

Finał polskiego thrillera szpiegowskiego „Przesmyk” wstrząsnął widzami. Szósty, ostatni odcinek produkcji Jana P. Matuszyńskiego właśnie zadebiutował na platformie Max. Serial, który szybko stał się jednym z największych polskich sukcesów streamingowych, daleki jest od hollywoodzkich klisz. Nie znajdziemy tu postaci „Bondów w spódnicy”, za to zobaczymy brutalny świat służb specjalnych, rozgrywki na linii Polska-Białoruś-Rosja i bohaterkę, której wybory mają realne konsekwencje.

Taśma filmowa
(Taśma filmowa : fot. elements.envato.com)

„Przesmyk” – polski thriller, który podbił platformę Max

Thriller szpiegowski „Przesmyk” od samego początku wzbudzał ogromne zainteresowanie. Produkcja, reżyserowana przez Jana P. Matuszyńskiego („Król”, „Żeby nie było śladów”), zadebiutowała półtora miesiąca temu i błyskawicznie stała się jednym z najpopularniejszych polskich seriali w historii platformy Max. Utrzymywała się w czołówce najchętniej oglądanych produkcji nie tylko w Polsce, ale i w innych krajach, co świadczy o międzynarodowym potencjale historii. 

O czym jest „Przesmyk”?

Serial opowiada historię Ewy Oginiec (Lena Góra), agentki polskiego wywiadu, która po osobistej tragedii chce wycofać się ze służby i prowadzić normalne życie. Wszystko zmienia się, gdy jej partner Skiner (Karol Pocheć) znika bez śladu po zdemaskowaniu przez rosyjski wywiad. Ewa zostaje wciągnięta w sieć międzynarodowych intryg, gdzie kluczową rolę odgrywają operacje hybrydowe, prowokacje i tajne działania wywiadów różnych krajów. Akcja rozgrywa się wiosną 2021 roku, a fabuła nawiązuje do realnych napięć geopolitycznych w Europie Wschodniej. Widzowie obserwują działania polskiego wywiadu w kontekście rosnących zagrożeń ze strony Rosji i Białorusi, wymiany jeńców oraz działań agentów na terenie Mińska, Kaliningradu i Podlasia. 

Finał, który nie pozostawia złudzeń

Szósty odcinek „Przesmyku” dostarczył widzom mocnych emocji. Twórcy nie poszli na łatwe rozwiązania i nie zostawili bohaterów z prostym „happy endem”. Świat wywiadu w serialu nie jest efektowną grą, ale brutalnym systemem, w którym każdy ruch ma swoje konsekwencje. W kluczowych scenach widzimy dramatyczne starcie na granicy polsko-białoruskiej, intrygi na najwyższych szczeblach władzy i decyzje, które zmieniają losy bohaterów. Serial kończy się mocnym akcentem, który może otworzyć drogę do potencjalnej kontynuacji, ale jednocześnie zostawia widza z poczuciem, że nic nie jest czarno-białe. 

Nie „Bond w spódnicy” – kim jest Ewa Oginiec?

„Przesmyk” to produkcja, która unika hollywoodzkich schematów. Twórcy nie próbowali stworzyć kobiecej wersji Jamesa Bonda, ale bohaterkę z krwi i kości – postać, której życie i praca niosą realne konsekwencje. Lena Góra, odtwórczyni głównej roli, przygotowywała się do niej przez sześć miesięcy – uczyła się rosyjskiego, walki wręcz i metod działania agentów. To nie jest serial o superbohaterce, ale o kobiecie, która musi podejmować trudne decyzje i zmaga się z rzeczywistością szpiegowską, która nie daje drugich szans. 

Obsada pełna gwiazd

Na ekranie, obok Leny Góry, pojawiła się plejada polskich aktorów. W obsadzie znaleźli się m.in. Karol Pocheć, Leszek Lichota, Bartłomiej Topa, Andrzej Konopka, Tomasz Ziętek, Jan Englert oraz Eliza Rycembel. Każdy z nich wniósł do serialu autentyczność i wiarygodność, co jeszcze bardziej podkreśliło realizm produkcji. 

„Przesmyk” – sukces i kontrowersje

„Przesmyk” to nie tylko sukces komercyjny, ale i gorący temat w dyskusjach publicznych. Serial, inspirowany współczesnymi wydarzeniami, pokazuje polityczne napięcia i mechanizmy działań służb specjalnych. Jego realizm sprawia, że wielu widzów zastanawia się, na ile przedstawione wydarzenia mogą mieć odzwierciedlenie w rzeczywistości. 

Finał „Przesmyku” potwierdził, że polskie thrillery szpiegowskie mogą dorównać światowym produkcjom. Serial przyciągnął nie tylko rekordową widownię na platformie Max, ale także zdobył uznanie za realistyczne przedstawienie świata wywiadu. Ewa Oginiec nie jest kolejną wersją „Bonda w spódnicy” – to bohaterka uwikłana w system, który nie pozwala na łatwe wybory. Mocny finał pozostawia widzów z pytaniem: czy to już koniec historii, czy dopiero początek nowej gry?

Zuzanna Gąsiorowska

Redaktorka, korektorka, copywriterka. Studentka dziennikarstwa i medioznawstwa na Uniwersytecie Warszawskim, absolwentka podyplomowej redakcji językowej tekstu na UW. Miłośniczka motoryzacji, podróży, fotografii oraz literatury.