-
reklama
Technologia Gadżety

Tych urządzeń zazdrościliśmy sobie w PRL-u. Co się z nimi stało?

Choć dziś w kieszeni nosimy smartfony potrafiące zastąpić kilka urządzeń naraz, jeszcze kilkadziesiąt lat temu Polacy ekscytowali się sprzętami, które z dzisiejszej perspektywy wydają się reliktami. W czasach PRL-u niektóre domowe urządzenia były prawdziwym luksusem – nie tylko z powodu ich funkcji, ale i dlatego, że często zdobywało się je z dużym trudem. Co stało się z technologicznymi „gwiazdami” tamtej epoki?

Telefon z tarczą
(Telefon z tarczą : fot. elements.envato.com)

Radiomagnetofon Kasprzak – ikona domowej rozrywki

Dla pokolenia wychowanego na Spotify czy YouTube brzmi to jak prehistoria, ale w latach 70. i 80. radiomagnetofon Kasprzak był szczytem marzeń. Urządzenie umożliwiało odtwarzanie kaset magnetofonowych oraz słuchanie radia – bez automatycznego strojenia, bez cyfrowych wyświetlaczy. Trzeba było ręcznie kręcić pokrętłem i mieć nadzieję, że trafi się w odpowiednią falę. Kasprzak był nie tylko sprzętem, ale także symbolem statusu – ten, kto go miał, był „kimś”. Dziś to eksponat muzealny, ale w sercach wielu wciąż zajmuje wyjątkowe miejsce.

Telefon z tarczą – sprzęt, na który czekało się latami

W czasach, gdy telefon komórkowy jest oczywistością, trudno zrozumieć, że w PRL-u na telefon stacjonarny można było czekać nawet 10 lat. Gdy już się go dostało, często stawał się centralnym punktem domu. Obowiązkowa była też nauka obsługi tarczy – proces powolny, czasochłonny i łatwy do pomyłki. Dziś telefon z tarczą to ciekawostka dla młodszych pokoleń, a dla starszych – sentymentalne wspomnienie.

Pralka Frania – technologiczna rewolucja swoich czasów

Nie była piękna, nie była cicha, ale była skuteczna. Pralka Frania, z charakterystyczną wyżymaczką, była nieodłącznym elementem polskich łazienek i kuchni. Użytkowanie jej wymagało fizycznej pracy – od podgrzewania wody, przez wyciąganie ubrań drewnianymi szczypcami, aż po ręczne płukanie. Dziś taka pralka wzbudza co najwyżej uśmiech, ale w PRL-u była symbolem wygody i nowoczesności. Co więcej, niektóre egzemplarze nadal działają i bywa, że są używane na działkach.

Saturator – uliczny hit lata

Każdy, kto dorastał w PRL-u, pamięta saturatory z wodą gazowaną. Te uliczne maszyny pozwalały napić się „gazowanej” za grosze – w szklance, którą często myto jedynie przelotnie wodą. Dziś trudno sobie to wyobrazić z perspektywy norm sanepidu, ale wtedy było to powszechne i popularne. Obecnie saturatory zostały zastąpione przez urządzenia typu SodaStream, a wspomnienie szklanki z rurką pozostaje nostalgicznym symbolem dzieciństwa.

Prodiż – mobilny piekarnik dla każdego

Choć dziś każdy dom ma piekarnik, niegdyś prodiż był urządzeniem niezastąpionym. Mały, elektryczny garnek z pokrywką grzejącą od góry pozwalał piec ciasta, mięso, a nawet chleb. Prodiż był niezawodny i prosty. Choć ustąpił miejsca nowoczesnym piekarnikom i mikrofalówkom, wciąż można go znaleźć w niektórych domach, szczególnie na wsiach i wśród starszych użytkowników.

PRL-owska technologia – dziś już tylko wspomnienie?

Większość z tych sprzętów została wyparta przez nowsze, bardziej funkcjonalne rozwiązania. Ich czas minął, ale pozostają ważnym elementem kultury i historii codziennego życia w Polsce. Co ciekawe, niektóre z nich wracają dziś w formie retro gadżetów – radiomagnetofony z Bluetooth, design inspirowany Franią czy nawet nowe modele prodiży. Bo choć funkcjonalność ma dziś pierwszeństwo, to sentyment – jak zawsze – pozostaje bezcenny.

Zuzanna Gąsiorowska

Redaktorka, korektorka, copywriterka. Studentka dziennikarstwa i medioznawstwa na Uniwersytecie Warszawskim, absolwentka podyplomowej redakcji językowej tekstu na UW. Miłośniczka motoryzacji, podróży, fotografii oraz literatury.