Chciał zaoszczędzić na myjni, skończyło się mandatem
Ciepłe dni skłoniły pana Mariusza do tego, by w końcu zadbać o swoje auto. Trzeba było je umyć, a właściciel nie chcąc wydawać pieniędzy na myjni, wolał zrobić to samodzielnie. Po przygotowaniu niezbędnego wyposażenia w postaci myjki ciśnieniowej, wiadra, gąbki, szmatek, szczotki do felg czy detergentów, wziął się do roboty. Jego praca została niespodziewanie przerwana, gdy na jego posesję zawitała straż miejska. Funkcjonariusze zapytali pana Mariusza czy jego podjazd i znajdujące się obok pasy zieleni są przystosowane do tego, by myć tam samochód. Skonsternowany nagłą kontrolą Pan Mariusz nie wiedział nawet co ma odpowiedzieć. Finalnie, strażnicy miejscy za mycie samochodu w miejscu do tego nieprzystosowanym, ukarali pana Mariusza mandatem w wysokości 500 złotych.
Co o myciu auta na prywatnej posesji mówią przepisy?
Nie istnieją żadne ogólne przepisy regulujące kwestię mycia auta na prywatnej posesji. Żaden przepis prawa tego nie zabrania. W tej sytuacji jednak należy wziąć pod uwagę prawo lokalne, ustanowione przez daną gminę. To, czy dozwolone jest mycie auta przed domem zależy od „regulaminu utrzymania czystości i porządku”. To wewnętrzny regulamin, który powinny zostać opracowany przez każdą gminę. Przepisy regulujące tę kwestię każdy mieszkaniec może znaleźć w Biuletynie Informacji Publicznej na stronie danej gminy.
Przepisy zabraniające takiego mycia auta zostały wdrożone po to, by zminimalizować spływ ścieków do gleby. Podczas mycia auta woda z detergentami przecież spływa, a następnie wsiąka w glebę. Do gleby przedostają się w ten sposób szkodliwe substancje. Jeśli już dane przepisy zezwalają na mycie auta na terenie posesji to na szczelnym podłożu i w taki sposób, aby ścieki nie spływały i nie wsiąkały w podłoże. Przepisy gmin różnią się pod tym względem - niektóre gminy zezwalają na takie praktyki pod warunkiem użycia biodegradowalnych środków chemicznych. Niektóre na przykład zezwalają mieszkańcom na mycie nadwozi, ale silnika już nie.
Warto zaznaczyć, że mało prawdopodobne jest, by straż miejska sama z siebie pokusiła się o kontrolę nad naszej posesji. Jeśli więc już zainterweniuje, „uprzejmy” sąsiad mógł na nas donieść. Oczywiście, w wyniku interwencji może na nas zostać nałożona wysoka kara (nawet 500 złotych, jak w przypadku pana Mariusza), jednak często próba polubownego wyjaśnienia sprawy może załagodzić jej wysokość.
Najlepszym możliwym wyjściem jednak jest to, by nie kusić losu i korzystać z myjni samoobsługowej. Czasami próba zaoszczędzenia kilkunastu złotych może spowodować, że wcale nie wyjdziemy dobrze na tym interesie. Zamiast zaoszczędzić, zapłacimy mandat o wartości kilkadziesiąt razy większej niż wizyta na myjni.