-
reklama
Rozrywka

Gdzie się podziała magia poprzednich sezonów? Krwawy finał

Trzeci sezon serialu „Biały Lotos” dobiegł krwawego końca. Luksusowy tajlandzki kurort stał się tłem dla mrocznych intryg. Serial zostawił widzów z poczuciem ulgi, lecz może także czegoś w rodzaju niedosytu? Nawet mimo tego, że już wiemy, kto zabił. Ale uwaga, ten artykuł może zawierać spoilery, więc jeśli jeszcze nie oglądaliśmy finałowego odcinka, warto nadrobić zaległości.

oglądanie serialu
(oglądanie serialu : fot.elements.envato.com)

Zdania są podzielone

Trzeci sezon serialu „Biały Lotos” oglądały miliony widzów. Jednak zdania na jego temat są podzielone. Jedni są rozczarowani, drudzy zaś uważają, że sam finał mocno uratował cały sezon. Tematem przewodnim trzeciego sezonu była szeroko pojęta dalekowschodnia duchowość. Jeśli chodzi o poziom rozrywki, tutaj powolnie budowane napięcie, za którym widz miał podążać, okazało się trochę zbyt nużące, a niektóre wątki mogły zostać pokierowane w zupełnie inny sposób. Serialowi zabrakło magii, jaka widoczna była w poprzednich częściach – tak twierdzą niektórzy. Teraz niestety musimy pogodzić się z takim, a nie innym końcem. Jednak zdaniem wielu, sam finałowy odcinek pozostawił po sobie coś w rodzaju ukojenia. Mimo, że nie ma tu jasnego zakończenia, co może być irytujące dla tych, którzy nie lubią otwartych kompozycji, to właśnie w ostatnim odcinku mamy wreszcie do czynienia z konkretnymi decyzjami.

"Biały Lotos"  - jak się zakończył?

Niestety, nie obyło się bez uśmierceń i mocnych zwrotów akcji. Weźmy najpierw pod uwagę wątek Ricka I Chelsea, tej samej, która swój związek przedstawiała jako coś w rodzaju uduchowionego połączenia dusz. Kończy się to tak, że Rick zabija Jima Hollingera, który finalnie okazuje się jego ojcem, co wrzuca w ten wątek trochę dramatyzmu i pikanterii.

Nie tylko Rick decyduje się chwycić za broń, bo podobnie czyni również Gaitok. Z jego rąk ginie Rick. Mamy tu małą niespójność, bo przecież chwilę wcześniej Gaitok deklarował pacyfizm. Taka postawa szokuje wielu. Okazało się, że dla zaimponowania dziewczynie ten bohater jest w stanie posunąć się nawet do tak niemoralnego czynu.

Belinda, znana z wcześniejszych sezonów, zdradza własne ideały i decyduje się na szantaż, by zdobyć pieniądze na spa. Porzuca też swojego biednego, ale sympatycznego partnera Pornchaia – stając się tak cyniczna, jak bohaterowie, których wcześniej krytykowała.

Jeśli chodzi o wątek rodziny Ratliffów, tu zakończenie było bardziej otwarte. Timothy planuje zabić rodzinę, gdy jego oszustwa wychodzą na światło dzienne. Ostatecznie, zmienia jednak zdanie, gdy Lachlan, jego syn zostaje znaleziony martwy. Oszczędza swoich bliskich, dając im szansę na nowy początek.

Laurie, mimo, że życie jej nie oszczędziło cieszy się, że może spędzać czas z przyjaciółkami, które jej zdaniem mają lepiej. To pokazuje, jak wielu ludzi próbuje zadowolić się światłem odbitym od bogatszych.

Trzeci sezon „Białego Lotosu” pokazuje bogatych ludzi, którzy z pozoru są szczęśliwi, ale w głębi serca mogą być prawdziwymi nieszczęśnikami. Z serialu można wyciągnąć wiele i jak się okazuje, to wcale nie koniec płynących przesłań, bo serial będzie miał swoją kontynuację. Czy kolejna część przyciągnie przed telewizory równie duże rzesze widzów? Będziemy mieli jeszcze czas, by się o tym przekonać.

Gosia Kołakowska

Studentka dziennikarstwa i medioznawstwa II stopnia na UW i absolwentka tego samego kierunku. Ciekawa świata, miłośniczka literatury (szczególnie thrillerów psychologicznych) i muzyki.