Nie każda sztabka daje zysk. Jeden błąd może kosztować fortunę
Złoto to bez wątpienia jeden z najgorętszych tematów na rynkach finansowych w 2025 roku. Notowania kruszcu biją kolejne rekordy, a inwestorzy – doświadczeni i początkujący – masowo kierują swoją uwagę właśnie na ten metal szlachetny. Wydawałoby się, że to bezpieczna przystań, ale jak pokazują realia, nie każda inwestycja w złoto kończy się zyskiem. Czasem jeden błąd może oznaczać ogromne straty.

Złoto bije rekordy i przyciąga tłumy
Na początku roku cena złota przekroczyła 3500 dolarów za uncję, zanim doszło do korekty. Mimo to wzrost od stycznia wyniósł aż 24 proc., a w polskiej walucie ok. 15 proc. Z perspektywy ostatnich trzech lat to nawet 80-procentowa stopa zwrotu. Trudno się więc dziwić, że zainteresowanie złotem znacząco wzrosło. Jednak nie wszystko, co błyszczy, jest złotem.
Uważaj na podróbki i biżuterię
Na rynku nie brakuje oszustów, którzy próbują sprzedać tzw. złoto głupców, czyli tombak czy wolfram pokryte cienką warstwą metalu szlachetnego. Taki „interes życia” można zrobić na parkingu, na wakacjach albo w podejrzanym sklepie internetowym. Profesjonaliści fałszerstwa wykryją od razu. Amatorzy mogą paść ofiarą, jeśli nie sprawdzą dokładnie wymiarów, wagi czy nie skorzystają z prostego magnesu. Drugim błędem, który popełnia wielu początkujących inwestorów, jest kupowanie złotej biżuterii jako formy lokowania kapitału. Większość dostępnych ozdób jest wykonana ze stopów o niskiej zawartości złota (np. próba 333 lub 585). Do tego dochodzi marża jubilera i 23-procentowy VAT. Biżuteria przy sprzedaży to zazwyczaj tylko złom, za który otrzymamy znacznie mniej niż zapłaciliśmy.
Zysk i ryzyko w jednym
Zarabiać na złocie można także bez jego fizycznego posiadania, na przykład przez kontrakty CFD czy terminowe. To kuszące rozwiązanie, bo daje możliwość zarobku także na spadkach cen. Jednak tu pojawia się dźwignia finansowa – mechanizm, który pozwala inwestować więcej, niż realnie się posiada. Zysk może być wyższy, ale straty też i to bardzo bolesne. Statystyki Komisji Nadzoru Finansowego są bezlitosne – ponad 70 proc. graczy na rynku CFD notuje straty. To nie przypadek, a ostrzeżenie.
Lokaty strukturyzowane i fundusze
Nieco bezpieczniejszą, ale często bardziej skomplikowaną formą inwestycji są lokaty strukturyzowane powiązane z ceną złota. Problem w tym, że bank wypłaci zysk tylko w ściśle określonych warunkach, a jeśli złoto wzrośnie za bardzo lub za mało, to dostaniemy jedynie zwrot kapitału. Podobne ryzyko niesie inwestowanie w fundusze inwestycyjne. Wysokie opłaty za zarządzanie (nawet 2 proc. rocznie) mogą „zjeść” większość zysku. Alternatywą są ETF-y, czyli fundusze notowane na giełdzie. Są tańsze i bardziej przejrzyste, ale wymagają samodzielnego konta maklerskiego i znajomości mechanizmów giełdowych. Warto też pamiętać, że inwestując w złoto przez instrumenty finansowe, trzeba zapłacić podatek Belki (19 proc. od zysku). Fizyczne złoto po pół roku trzymania jest z niego zwolnione.
Złoto nie jest grą dla każdego
Złoto może być świetnym zabezpieczeniem kapitału, ale tylko wtedy, gdy podchodzimy do tematu świadomie. Kupowanie na chybił trafił, bez wiedzy o rynku, pośrednikach i mechanizmach działania instrumentów finansowych, może nas słono kosztować. Nie każda sztabka to inwestycja życia, nie każda moneta przyniesie zysk i nie każda okazja to faktycznie okazja. Zanim zainwestujesz – sprawdź, przemyśl i się przygotuj. Bo w świecie złota, jeden błąd naprawdę może kosztować fortunę.

Redaktorka, korektorka, copywriterka. Studentka dziennikarstwa i medioznawstwa na Uniwersytecie Warszawskim, absolwentka podyplomowej redakcji językowej tekstu na UW. Miłośniczka motoryzacji, podróży, fotografii oraz literatury.