-
reklama
Technologia Wyjaśniacze

Wydzwaniają i oferują pracę marzeń. Najpierw zapłacą ci 20 zł. Potem odbiorą wszystko

Niestety, plaga oszustw wciąż się szerzy. W ostatnim czasie bardzo dużo osób skarży się na nękanie podejrzanymi telefonami. Dzwoniący przedstawiają się jako rekruterzy, oferują płatne zlecenia i nawet przelewają niewielkie pieniądze na zachętę. Wszystko po to, by potem okraść nas z wszystkich oszczędności.

Połączenie z nieznanego numeru
(Połączenie z nieznanego numeru : fot.elements.envato.com)

Lawina podejrzanych telefonów

W ostatnim czasie Polacy zaobserwowali nagminne nękanie podejrzanymi telefonami z zagranicy. Najczęściej były to numery z Wielkiej Brytanii, Holandii czy Hiszpanii. Wydawać by się mogło, że chodzi tu o „ping-call” czyli wykonywanie krótkich połączeń, by skłonić użytkownika do oddzwonienia, a następnie naliczenie za to połączenie dużo wyższych opłat. Jednak nie to jest istotą takich praktyk. Pod żadnym pozorem nie powinniśmy się na nią nabierać. Nie odbierajmy i nie oddzwaniajmy na żaden z takich numerów. Łatwo jest rozpoznać taki dziwny numer bo najczęściej jest on podejrzanie długi. Jeśli zawiera więcej niż 9 cyfr (jeśli liczyć prefiks, to 11), to prawdopodobnie kontaktują się z nami oszuści.

Oszustwo na „ofertę pracy”

Oszuści także działają w inny sposób - dzwonią i składają „bardzo atrakcyjną” ofertę pracy. Nakłaniają do wysłania CV i przejścia na WhatsApp w celu kontynuowania rekrutacji. Tam zaczyna się dalsze manipulowanie niczego nieświadomym rozmówcą. „Firma” oferuje bardzo prostą pracę z dziennym wynagrodzeniem na poziomie 150 – 350 dolarów dziennie. Podanie wynagrodzenia ma jeszcze bardziej zachęcić ofiarę i urealnić składaną propozycję.

Drobne sumy mają uśpić czujność

Za samą rejestrację na platformie i wykonanie kilku początkowych zadań dostajemy niewielkie wynagrodzenie, około 20 złotych. Jednak to tylko część strategii działania oszustów. Takie wypłacanie niewielkich sum za wykonane zadania ma tylko uśpić naszą czujność i wzbudzić większe zaufanie co do całej „pracy”. To klasyczny element inżynierii społecznej, którego celem jest zachęcenie ofiar do coraz większego wplątywania się w sidła oszustów. Osoba wykonuje kolejne zadania, jedno za drugim, dostaje za nie niewielkie sumy i coraz bardziej ufa oszustom. Bo skoro dostaje wynagrodzenie, to co mogłoby pójść nie tak? Okazuje się, że problemy zaczynają się, gdy zlecenia dotyczą wyższych stawek.

Jeden ruch i jesteśmy bez pieniędzy

Jeśli w dalszym etapie zostaną nam zlecone zadania VIP, zyski z nich będą gromadzone na wirtualnym koncie. Haczyk polega na tym, że żeby je przelać na nasze własne konto, musimy wpłacić depozyt. Niestety – ta operacja pozbawi nas pieniędzy, bo po wpłaceniu depozytu kontakt z „pracodawcą” bezpowrotnie się urwie, a my szybko uzmysłowimy sobie, że zostaliśmy perfidnie oszukani. Wykonanie zadania VIP to więc kluczowy moment, gdy oszuści zyskują nad nami kontrolę, a my, zachęceni wcześniejszymi wypłatami, wysyłamy pieniądze wprost w ich ręce. Późniejsze odzyskanie naszych pieniędzy jest ogromnie trudne, a wręcz niemożliwe.

Dzisiejsze czasy obfitują w ogromną ilość metod działania oszustów i cyberprzestępców. Niektóre z nich wydają się bardzo autentyczne, co sprawia, że łatwo jest nam zaufać oszustom i wyłączyć naszą czujność. Nigdy nie wolno nam tego robić. W przeciwnym razie możemy stracić oszczędności naszego życia. Jeśli mamy jakiekolwiek podejrzenia, co do wiarygodności osób, które z nami się kontaktują, nie podawajmy żadnych danych, a tym bardziej nie wpłacajmy pieniędzy. Możemy niestety już nigdy ich nie zobaczyć.

Gosia Kołakowska

Studentka dziennikarstwa i medioznawstwa II stopnia na UW i absolwentka tego samego kierunku. Ciekawa świata, miłośniczka literatury (szczególnie thrillerów psychologicznych) i muzyki.