55 proc. Polaków chce rzucić NFZ. Przygotujcie portfele

Ponad połowa Polaków deklaruje, że wolałaby całkowicie zrezygnować z usług publicznej służby zdrowia i leczyć się wyłącznie prywatnie. Takie wnioski płyną z badania Enel-med, które pokazuje, że aż 55 proc. respondentów chętnie przestałoby opłacać składkę zdrowotną. To wynik, który może szokować, zwłaszcza jeśli zestawimy go z realnymi kosztami prywatnej opieki medycznej.

Wizyta lekarska | fot. elements.envato.com

NFZ czy prywatna opieka zdrowotna?

Powody tej frustracji nie są trudne do zrozumienia: długie kolejki, wieczne niedofinansowanie, przepełnione szpitale i brak dostępu do specjalistów. Nic więc dziwnego, że wielu pacjentów decyduje się na prywatne wizyty, zwłaszcza gdy w grę wchodzi czas i komfort. Jednak rezygnacja z NFZ to coś znacznie poważniejszego niż okazjonalna wizyta w prywatnym gabinecie. To konieczność samodzielnego pokrycia wszystkich kosztów leczenia od najprostszych konsultacji po skomplikowane zabiegi i terapie.

Leczenie prywatne to przywilej dla najbogatszych

Na co dzień prywatne konsultacje i badania wydają się dość przystępne cenowo – 150 zł za wizytę u specjalisty, 250 zł za badanie USG. Natomiast jeśli wydarzy się coś poważniejszego, koszty zaczynają rosnąć w zawrotnym tempie.

  • Chemioterapia – ok. 13 000 zł za cykl
  • Endoproteza biodra – 16 000–20 000 zł
  • Operacja serca – do 41 000 zł
  • Biopsja prostaty – 3 000 zł
  • Operacja przepukliny – 5 500 zł
  • Laserowe usunięcie hemoroidów – ok. 5 000 zł

To tylko przykłady. Każda poważniejsza choroba oznacza koszty, które mogą całkowicie zrujnować domowy budżet przeciętnej rodziny. Należy przecież jeszcze doliczyć opłaty za prywatne karetki (500–1500 zł za 100 km), pobyt w szpitalu (400–5000 zł za dobę), pełnopłatne leki (bez żadnych refundacji) i codzienne badania.

Rzeczywistość czy złudzenie?

Wiele osób zapomina, że usługi medyczne finansowane przez NFZ obejmują nie tylko leczenie, ale też profilaktykę, rehabilitację, opiekę długoterminową czy leki ratujące życie. Rezygnacja z publicznego systemu oznacza konieczność przygotowania się na wzięcie tych wszystkich kosztów na siebie lub liczenia na łaskę darczyńców w zbiórkach internetowych. Co więcej, nie wiadomo, ilu spośród tych 55 proc. faktycznie dziś opłaca składki zdrowotne. Wielu młodych ludzi korzysta z ubezpieczenia rodziców, małżonków albo nie myśli o chorobach w ogóle. Dopiero poważna diagnoza otwiera oczy.

Dlaczego NFZ nadal ma sens?

Choć system publiczny nie jest idealny, nadal pozostaje jedynym zabezpieczeniem zdrowotnym dla milionów Polaków. Utrzymanie opieki zdrowotnej dla całego społeczeństwa to ogromne wyzwanie, którego żaden prywatny sektor nie jest w stanie unieść bez wsparcia państwa. Rezygnacja z NFZ w teorii może brzmieć kusząco. W praktyce to przywilej dla najbogatszych. Dla reszty – iluzja, która może się skończyć nie tylko finansową katastrofą, ale i brakiem pomocy wtedy, gdy będzie najbardziej potrzebna.