Najpierw „Wielka woda”, a teraz to. Spektakularna produkcja na horyzoncie

Netflix świetnie umie podtrzymywać zainteresowanie widzów! Wypuszcza hit, który ma szanse zapisać się w ich pamięci na długo. Nawet jego aktorzy przyznają: takiej produkcji jeszcze w Polsce nie było!

film | fot. elements.envato.com

Nowy serial twórców hitu

Pięcioodcinkowy miniserial „Heweliusz” to całkiem nowa produkcja tych samych twórców,  którzy odpowiadali za powstawanie serialu „Wielka woda”. Tamta produkcja okazała się wielkim hitem. Jak będzie tym razem?

Twórcy przy swoim kolejnym przedsięwzięciu pozostają w klimacie ukazania żywiołu i jego niszczącej siły, bowiem „Heweliusz” opowiada o katastrofie promu na Morzu Bałtyckim. Będzie on dostępny na Netflixie dopiero na jesieni tego roku, ale już teraz ma ogromne szanse stać się jedną z najbardziej zapamiętanych produkcji. 

Inspirowany prawdziwymi wydarzeniami 

Inspiracją do powstania netflixowego miniserialu były prawdziwe i tragiczne wydarzenia. 14 stycznia 1993 miała miejsce katastrofa promu MF Jan Heweliusz, który zatonął podczas rejsu ze Świnoujścia do Ystad. Przyczyną katastrofy był najprawdopodobniej groźny sztorm i złe warunki jakie panowały na morzu. Zginęło w niej 56 osób – marynarzy i pasażerów. Serial „Heweliusz” pokaże ogrom tej tragedii, jej przebieg a także to co działo się już po niej, za jej kulisami – odczucia rodzin ofiar, walkę o pamięć po nich i cały proces sądowy. Będzie to film z gatunku trudnych i mocnych, ale na długo zostających w pamięci widza. 

W gwiazdorskiej obsadzie  

Na ekranie będzie można zobaczyć dobrze znanych z hitowych polskich produkcji aktorów: Magdalenę Różdżkę, Borysa Szyca czy Michalinę Łabacz. Zapowiada się więc doskonale dopracowany, także w kwestii obsady, film.  

Produkcja na wielką skalę 

Można powiedzieć, ze producenci Heweliusza mają za sobą kawał dobrej roboty Nawet aktorzy podkreślają rozmach tego filmu. Proces jego powstawania był naprawdę wymagającym dla wszystkich niego zaangażowanych. W liczbach przedstawia się on tak: 105 dni zdjęciowych, aż 70 miejsc, w których kręcony był film i ponad 3000 statystów.

Sam Borys Szyc twierdzi, że nie spodziewał się produkcji aż tak wielkiego formatu. Podkreślił, że proces powstawania filmu był jednym z najtrudniejszych wyzwań w jego całej karierze. Nie tylko Szyc ale i inni aktorzy musieli zmierzyć się z kręceniem scen pod wodą, które wymagały współpracy z kaskaderami, ogromu umiejętności i wysiłku. Zdjęcia do Heweliusza były kręcone między innymi na Morzu Bałtyckim i w Świnoujściu. Jedno jest pewne - efekty ich pracy pokażą pełne dramatyzmu wydarzenia z 1993 roku.

Netflixowy „Heweliusz” z racji swojej fabuły może przywoływać skojarzenia z niezapomnianym „Titanicem”. Motywy obu produkcji są do siebie mocno zbliżone. Czy choć trochę zbliży się do niego swoim sukcesem i czy rzeczywiście będzie to produkcja na tak wielką skalę? O tym zaciekawieni widzowie przekonają się dopiero na jesieni.