Straż miejska przegrała w sądzie. Kierowca uniewinniony

Straż Miejska z Poznania chciała ukarać kierowcę za parkowanie zbyt blisko skrzyżowania. Sąd uznał, że brakowało dowodów, by jednoznacznie stwierdzić winę kierowcy. Wskazał również na nieprecyzyjne pomiary i niejasną definicję skrzyżowania. Kierowca został uniewinniony, a sprawa uwidoczniła problem z interpretacją przepisów.

Parkowanie przy skrzyżowaniu | fot. elements.envato.com

Straż miejska chciała ukarać kierowcę za parkowanie zbyt blisko skrzyżowania

Sprawa rozpoczęła się w marcu 2023 roku, kiedy 64-letni kierowca zaparkował swoje auto na jednokierunkowej ulicy w Poznaniu, za przejściem dla pieszych. Choć pojazd, jak później wskazywano, nie utrudniał ruchu, strażnicy miejscy uznali, że znajdował się zbyt blisko skrzyżowania, a kierowca złamał tym samym art. 49 ust. 1 ustawy prawo o ruchu drogowym. Zgodnie z przepisami parkowanie w odległości mniejszej niż 10 metrów od skrzyżowania jest zabronione. Kierowca nie zgodził się z zarzutami i odmówił przyjęcia mandatu. Twierdził, że zaparkował zgodnie z przepisami. Sprawa trafiła do Sądu Rejonowego Poznań Nowe Miasto i Wilda, gdzie została dogłębnie przeanalizowana. W toku postępowania pojawiły się istotne wątpliwości co do prawidłowości działań straży miejskiej.

Definicja skrzyżowania wynikająca z wykładni językowej

Podstawowym problemem w tej sprawie okazała się definicja skrzyżowania. Sąd zauważył, że z punktu widzenia wykładni językowej skrzyżowanie rozpoczyna się tam, gdzie prosta linia drogi ulega przecięciu z inną drogą, a od tego miejsca należy mierzyć odległość 10 metrów. Strażnicy miejscy nie wskazali jednak precyzyjnie, od którego punktu rozpoczęto pomiar odległości pojazdu od skrzyżowania, co sprawiło, że ich argumenty stały się mało wiarygodne. Zdaniem sądu w materiale dowodowym nie można było jednoznacznie stwierdzić, że pojazd znajdował się bliżej niż 10 metrów od skrzyżowania. Nieprecyzyjność definicji skrzyżowania oraz brak dokładnych danych pomiarowych stały się kluczowymi argumentami na korzyść kierowcy.

Pomiar po dwóch miesiącach od zdarzenia

Jednym z najbardziej zaskakujących elementów sprawy było to, że pomiar odległości wykonano po ponad dwóch miesiącach od momentu zdarzenia. Takie opóźnienie podważyło wiarygodność dowodów przedstawionych przez straż miejską. Co więcej, materiał zdjęciowy dołączony do sprawy nie pozwalał jednoznacznie określić, gdzie dokładnie pojazd był zaparkowany, a strażnicy nie przedstawili szkicu sytuacyjnego, który mógłby uzupełnić te braki. Sędzia podkreślił, że w świetle tych okoliczności nie można przyjąć, że kierowca złamał przepisy. Brak jednoznacznych danych i precyzyjnych pomiarów sprawił, że sąd uniewinnił kierowcę od zarzucanego mu czynu. Wyrok, choć na razie nieprawomocny, wskazuje na konieczność bardziej skrupulatnego działania straży miejskiej w tego typu przypadkach.

Wnioski płynące z wyroku

Sprawa uwidoczniła kilka istotnych problemów związanych z egzekwowaniem przepisów przez służby porządkowe. Po pierwsze, konieczne jest precyzyjne dokumentowanie każdego zdarzenia, w tym dokładne określenie miejsca i sposobu pomiaru. Po drugie, przepisy prawne, takie jak definicja skrzyżowania, wymagają jednoznaczności, aby unikać wątpliwości interpretacyjnych. Wyrok sądu jest sygnałem dla kierowców, że warto kwestionować zarzuty, jeśli są nieprecyzyjnie udokumentowane. Jednocześnie pokazuje, że straż miejska musi działać w sposób bardziej profesjonalny, aby unikać podobnych sytuacji w przyszłości. Kierowca, który nie zgodził się z zarzutami straży miejskiej, udowodnił swoje racje w sądzie. Sprawa pokazuje, jak istotne jest przestrzeganie procedur oraz precyzyjne dokumentowanie zdarzeń, zarówno przez kierowców, jak i służby porządkowe. Wyrok może być wskazówką dla innych kierowców, którzy znajdą się w podobnej sytuacji, by walczyć o swoje prawa.