Ten system nie ma litości. Miliony na mandatach i będzie tylko więcej

Czasami żeby zacząć egzekwować określone zachowania kierowców, należy zaostrzyć przepisy. Tak właśnie postanowiono zrobić z systemem Red Light. Zaczęto rozwijać listę punktów i jak widać, pomysł ten odniósł skutek. Gdzie pojawią się kolejne punkty kontroli RedLight?

Czerwone światło sygnalizacji | fot.elements.envato.com

System RedLight – jak działa?

Zadaniem systemu RedLight jest wyłapywanie kierowców łamiących przepisy i przejeżdżających na czerwonym świetle. Działa on w sposób podobny do fotoradaru – rejestruje auta wjeżdżające na czerwonym świetle i robi im zdjęcie. Dodatkowo oczywiście sczytuje tablice rejestracyjne takiego samochodu, a następnie do kierowcy trafia mandat karny za popełnione wykroczenie. Systemy RedLight są obecne także na przejazdach kolejowych. W ubiegłym roku zanotowały one ponad 60,5 tysiąca wykroczeń, co przekłada się na ogromne sumy z wystawionych mandatów.

Sieć RedLight rośnie w siłę

Tylko od początku tego roku CANARD, które odpowiada za montaż tego typu urządzeń, poinformowało o uruchomieniu aż trzech nowych systemów kontroli kierowców. Mają one znajdować się na: przejeździe kolejowym w miejscowości Chełmce (kujawsko – pomorskie), skrzyżowaniu ulic Na Ostatnim Groszu i Bystrzyckiej we Wrocławiu, a także na skrzyżowaniu ulic 1 Maja i Kokota w Rudzie Śląskiej. To jednak nie koniec planów. CANARD trzyma rękę na pulsie i planuje montaż urządzeń na kolejnych 10 skrzyżowaniach i 5 przejazdach kolejowych w naszym kraju.

Kiedy urządzenia RedLight zostaną zamontowane?

Według planów, wszystkie urządzenia pomiarowe mają zostać zamontowane i uruchomione do polowy 2026 roku. To potrzebna inwestycja, ale jednocześnie dość pokaźna, bo koszt montażu 5 systemów na przejazdach kolejowych wyniesie około 2 miliony złotych. Jeśli natomiast chodzi o zamontowane RedLight na skrzyżowaniach będzie się to wiązało z kosztami ponad 10,8 miliona złotych.

Jakie są konsekwencje przejazdu na czerwonym świetle?

Wielu kierowców myśli, że przejeżdżając na czerwonym świetle pozostają bezkarni i nieuchwytni. Nic bardziej mylnego. Kary za takie przewinienia mogą być naprawdę dotkliwe. Grozi za to mandat w wysokości 500 złotych i utrata 15 punktów karnych. Warto zauważyć, że 15 punktów to ponad połowa z dopuszczalnej ilości, którą można posiadać. Dwa przejazdy na czerwonym w przeciągu roku skutkują zatem zatrzymaniem uprawnień do kierowania pojazdem.

Za przejazd na czerwonym na przejeździe kolejowym grozi nam mandat w wysokości 2 tysięcy złotych. Jeśli sytuacja powtórzy się w przeciągu 2 lat, zapłacimy już 4 tysiące złotych mandatu. Jeśli chodzi o punkty karne, tutaj bez zmian. Ich liczba również wynosi 15. Z czerwonym światłem naprawdę nie ma żartów. Kierowcy nie powinni jeździć licząc, że „zdążą” przejechać. Nie powinni też świadomie ignorować przepisów.

Każdy kierowca jest odpowiedzialny nie tylko za bezpieczeństwo własne, ale także innych uczestników ruchu. Przejeżdżanie na czerwonym świetle może stanowić poważne zagrożenie właśnie tego bezpieczeństwa. Miejmy nadzieję, że rozbudowanie sieci systemów monitorujących zda egzamin i zmotywuje jeszcze większą liczbę kierowców do stosowania się do sygnalizacji świetlnej.