Chroni przed upałem i oczyszcza powietrze. Mimo to chcą się go pozbyć
Zuzanna GąsiorowskaZielone ściany pokryte bluszczem nie tylko dodają uroku miejskim budynkom, ale także chłodzą powietrze, redukują hałas i oczyszczają atmosferę. Mimo to nie brakuje przeciwników takiej roślinności – mieszkańcy niektórych miast domagają się jej usunięcia. Argumentują, że może ona niszczyć elewacje lub przyciągać owady. Przykład Gdańska pokazuje jednak, że walka o miejską zieleń może zakończyć się sukcesem.
Bluszcz na budynku | fot. elements.envato.com
Bluszcz w mieście – problem czy rozwiązanie?
Roślinność na budynkach dodaje im niepowtarzalnego charakteru, ale pełni też ważne funkcje ekologiczne. Bluszcz nie tylko poprawia estetykę miejskiej przestrzeni, ale również działa jak naturalna izolacja termiczna. Jego liście odbijają część promieniowania słonecznego, a woda odparowująca z powierzchni roślin pochłania ciepło i obniża temperaturę powietrza wokół budynku. Efekt? Mniej nagrzane elewacje i chłodniejsze wnętrza latem. Zimą z kolei bluszcz działa jak izolacja i zmniejsza straty ciepła. Roślina pomaga również oczyszczać powietrze – pochłania zanieczyszczenia i redukuje poziom dwutlenku węgla. Dodatkowo jej pnącza tłumią hałas, co jest szczególnie istotne w zatłoczonych, miejskich przestrzeniach.
Czy bluszcz niszczy elewację?
Jednym z najczęstszych argumentów przeciwników bluszczu jest twierdzenie, że roślina uszkadza elewację budynku. Tymczasem badania przeprowadzone przez dr Włodzimierza Kitę z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu wykazały, że bluszcz nie przyczynia się do niszczenia murów. Wręcz przeciwnie – chroni je przed działaniem warunków atmosferycznych, takich jak wilgoć czy gwałtowne zmiany temperatury. Największe zagrożenie dla elewacji stanowią wahania temperatury, które prowadzą do pękania murów. Bluszcz działa jak warstwa ochronna – spowalnia nagrzewanie się ścian w ciągu dnia i ich wychładzanie w nocy, co może wręcz przedłużyć trwałość budynku.
Konflikt o bluszcz w Gdańsku
Mimo wielu zalet nie wszyscy mieszkańcy są zwolennikami zazieleniania budynków. W Gdańsku sąsiedzi jednej z kawiarni na Starym Mieście domagali się usunięcia bluszczu porastającego elewację kamienicy. Ich argumenty? Obawa przed insektami oraz przekonanie, że roślina niszczy tynk. W sprawę zaangażował się Gdański Zarząd Dróg i Zieleni oraz Pomorski Wojewódzki Konserwator Zabytków, którzy stanowczo sprzeciwili się usunięciu rośliny. Podkreślili, że przyrody w miastach nigdy nie jest za dużo i że bluszcz nie zagraża budynkowi.
Zielone elewacje w miastach – czy to przyszłość?
Niektóre miasta nie tylko nie walczą z zielenią, ale wręcz nagradzają mieszkańców za zazielenianie budynków. W Kaliszu i Katowicach wprowadzono ulgi podatkowe dla tych, którzy zdecydują się na obsadzenie elewacji lub dachów roślinami. Jak tłumaczy Marcin Krupa, prezydent Katowic, miasto chce promować zielone inicjatywy, które poprawiają jakość życia mieszkańców.
Czy przyroda ma miejsce w miastach?
Konflikt wokół bluszczu w Gdańsku to tylko jeden z wielu przypadków, w których część mieszkańców sprzeciwia się zieleni w przestrzeni miejskiej. Eksperci zwracają uwagę, że potrzebujemy roślinności w miastach, zwłaszcza w erze zmian klimatycznych. Betonowe przestrzenie nagrzewają się latem do ekstremalnych temperatur, a zieleń – czy to drzewa, czy pnącza na budynkach – może pomóc walczyć z miejskimi wyspami ciepła.
Bluszcz, choć niepozorny, pełni wiele istotnych funkcji w miejskim ekosystemie. Pomaga chłodzić budynki, oczyszcza powietrze, tłumi hałas i stanowi schronienie dla owadów zapylających. Mimo to wciąż zdarzają się sytuacje, w których mieszkańcy domagają się jego usunięcia.