To miał być wielki powrót legendy. Nie pykło
Gosia Kołakowska„Indiana Jones” to film, który zachwycał widzów w latach 80. Nic więc dziwnego, że byli oni głodni jej kolejnych części, których łącznie nakręcono aż pięć. Jednak ostatnia z nich okazała się klapą. Niepowodzenie skomentował odtwórca tytułowej roli – Harrison Ford. Co na ten temat powiedział aktor?
Archeolog | fot.elements.envato.com
Seria, która była na ustach wszystkich
Kiedy w latach osiemdziesiątych film „Indiana Jones” zadebiutował na ekranach, niemal od razu spotkał się z ciepłym przyjęciem i zyskał szerokie grono fanów. Twórcy wykorzystali więc pięć minut tej produkcji i zaczęli pracować nad kolejnymi częściami. „Indiana Jones” stał się wręcz częścią popkultury i chyba nie ma osoby, która – przynajmniej ze słyszenia – nie kojarzyłaby tego filmu i postaci. W tytułową rolę kultowego już archeologa wcielił się Harrison Ford. Rola ta bez wątpienia przyniosła aktorowi ogromną popularność i była swego rodzaju trampoliną do jego sukcesu.
Kontynuacja po wielu latach
Twórcy liczyli, że po latach uda się wskrzesić Indiana Jonesa i zdecydowali się na kolejną część. Tym sposobem, w 2023 roku ukazał się „Indiana Jones i artefakt przeznaczenia” – piąta już część całej serii o przygodach archeologa. Rzeczywistość szybko zweryfikowała piękne plany twórców. Choć początkowo oczekiwano wielkiego sukcesu i wszystko wskazywało na to, że wielki powrót się uda, koniec końców produkcja okazała się finansową klapą. Nie wiadomo czy to kwestia zmiany reżysera (za reżyserię poprzednich części odpowiadał Steven Spielberg, tutaj natomiast James Mangold), czy może po prostu film już stracił swoje pięć minut. Po prostu nie wyszło. Krytycy również nie docenili najnowszej części filmu.
Co na temat filmu mówi sam Ford?
Po dwóch latach od premiery, sam Harrison Ford zdecydował się podzielić refleksją na temat porażki najnowszej części. O granej przez siebie postaci mówi: „Kiedy Indy poniósł konsekwencje życia, jakie prowadził, chciałem dać mu jeszcze jedną szansę, by go podnieść, strzepnąć kurz z jego tyłka i pozbawionego części wigoru, wrzucić raz jeszcze w wir akcji, aby zobaczyć, co się stanie”. Aktor dodał także: „Byłem szczęśliwy, gdy kręciłem ten film i nadal jestem szczęśliwy, że go nakręciłem”. Widać zatem, że ta rola była dla niego czymś niezwykle ważnym i świetnie ją wspomina. Niestety, nie zostało mu nic innego, jak tylko pogodzić się z tym, że próba ponownego powołania Indiany Jones do życia zakończyła się porażką.
Może to po prostu nie był dobry czas dla tego filmu? Czasem zdarza się tak, że produkcje nie są doceniane od razu, krótko po premierze, tylko muszą „poczekać na swoją kolej”. Być może ten czas dla „Indiany Jonesa” niedługo nadejdzie i publiczność ostatecznie go doceni? Ta kwestia pozostaje otwarta i zapewne z czasem się o tym przekonamy.